Czas i Duch
Mówi się: „Jak szybko płynie ten czas…”. Pędzi się. Byle szybciej, byle więcej, byle do przodu. Wyznacza się kolejne cele, zadania, obowiązki. Gdy nastaje noc, umysł wydaje ostatnie tchnienie gratulując sobie wysiłków minionego dnia. Czuje się frustrację i lęk. Tyle porzuconych zamysłów, przegranych batalii. Powszechnie nazywa się to słabością. Wszechobecni trenerzy uczą jak wybaczyć sobie te wszystkie potknięcia w czasie. Jak nie mieć żalu w sobie. Jak życie sprowadzić do metody slow…
Anna prowadzi Annę, Magdalena Magdalenę, Piotr Piotra, Paweł Pawła, a Jana Jan… Rzesze naszych świętych przyjaciół idą razem z nami. W wiecznej teraźniejszości, o której nie mamy pojęcia. Rozum nie pojmuje tego wiecznego teraz, bo wciąż na nowo zmaga się z pamięcią o wczoraj, a także z dzisiaj, które i tak wydaje się nie istnieć oraz z owym jutrem smaganym niepokojem odczuwanym wbrew sobie. Jak sobie poradzę z tym wszystkim?…
Gdybyśmy tylko uwierzyli, że ten świat jest namiastką Rzeczywistości. Tej, w której nasze ciała zyskają kształt doskonały zmartwychwstając w najpiękniejszym pięknie. Gdybyśmy tylko uwierzyli, że czas jet złudzeniem, że jest tym-czasem, a to, co nazywa się sensem wydarza się w wiecznym Teraz… Gdybyśmy tylko byli w stanie uwierzyć, że już za chwilę, za jedno mgnienie oka, spotkamy się twarzą-w-Twarz i zasłona opadnie… A Oni – nasi święci przyjaciele poprowadzą nas do domów i ogrodów, w których nasze oczy ujrzą rzeczy, o jakich nam się nie śniło.
*
Przy kuchennym stole siedzi Alicja. Pochyla się nad drewnianym blatem. Słyszy jak spadające z zepsutego kranu krople wody uderzają o powierzchnię umywalki. Przez kwadrat kuchennego okna widzi suche liście… Sponiewierałe i samotne. I owoce, które nie mają już siły dojrzewać.
– Oddychaj. Powoli. Daj mi rękę. Trzymaj tę łyżkę. Jedz – mówi do niej twarz bez wyrazu, bez kształtu, bez emocji. Twarz nie-rozumna. Twarz należąca do ciała, które wykonuje opłacone przez pomoc społeczną czynności. Ta twarz żyje w czasie, którego bieg jest dla niej wybawieniem. Od utrapień i zadań, których żąda instytucja. Ta twarz chciałaby rozpłynąć się w bezczasie. Chciałaby, żeby jej mechanicznie napędzane serce nareszcie przestało się tak tłuc. Ta twarz ukrywa umysł segregujący komunikaty jak sterty śmieci. Śmieci-śmierci za życia.
Można tak? – myśli Alicja zadając sobie pytanie jak długo wytrzyma jeszcze ta twarz w tym więzieniu bylejakości? W tym życiu, w tym czasie, dzień po dniu, noc po nocy. Bez celów, bez pragnień, bez miłości.
Tam, gdzie stanęły moje stopy, w przedsionku Wieczności, zobaczyłam, że każdy gest i każda myśl posiadają znaczenie. Jeżeli tylko nasze pragnienia wychodzą poza błędne koło własnego ja – jest szansa. Właściwie to jest pewność, iż w pewnym momencie odkryjemy, że czas jest złudzeniem. Że te wszystkie godziny, minuty i sekundy mają zapewnić nam poczucie bezpieczeństwa, nic więcej. Dlatego powtarza się: „po tamtej stronie rozliczani będziemy z miłości”. Bo miłość jako jedyna na tym świecie sięga głębin wieczności. Każdy czyn, a nawet wiele słów, ale nade wszystko czyn – jeżeli zawiera w sobie miłość – prowadzi miłującego i miłowanego do Życia, którego żadna śmierć nie jest w stanie zniweczyć.
„Mój Duch jest Życiem, to znaczy poruszeniem, owocnością, mocą. Jest poruszeniem, bo działa przez dyskretne lecz cenne poruszenia, wzbudza w tobie chęci, poddaje ci pragnienia, kieruje twoimi wyborami, podtrzymuje cię w wysiłkach. Jest owocnością, bo to On podtrzymuje w tobie moją żywotność i mnoży twoje niezliczone potomstwo. Posługuje się twoim ubogim życiem i znikomymi możliwościami, by działać przez ciebie i przyciągać ludzi do Mnie. Jest mocą, bo działa nie z hukiem, lecz jak oliwa, która wsiąka, umacnia i ułatwia poruszanie się, likwidując zgrzyty”.
ks. Gaston Courtois, Gdy Pan mówi do serca, Zapiski duchowe zebrane i opracowane przez Agnès Richomme, Przekład Lilla Danilecka, [130 b]