Katedra
PRZECHODZIEŃ
Runęła iglica i świat się zawalił.
ONA
Pożar strawił mury obnażając wnętrze.
PRZECHODZIEŃ
Widzę tylko zgliszcza i rozpacz materii.
DUCH
W spróchniałej pamięci ja dostrzegam światło.
ONA
Tam, w mroku katedry? W popiołach i gruzie?…
DUCH
…Spaceruje Piękna Pani.
PRZECHODZIEŃ
Gdzie? Nie widzę. Co Pan opowiada?
ONA
Ten układ świateł. Przedziwny jakiś. Krzyż błyszczy w słońcu.
DUCH
On zostawia ślady. A Ona tam idzie. I ona. I ona.
ONA
Kobiety. Tak, to one. Ja też je dostrzegam. Idą wytrwale, w tym świetle błyszczącym. Po gruzach, w popiele. Spokojne, dostojne. Skąd ten uśmiech? I suknie tak białe, cudowne.
DUCH
Kobiety. Na czele z Piękną Panią. One się nie boją, bo za nic mają zgliszcza. Widzą tylko światło.
PRZECHODZIEŃ
Przeraża mnie ten dialog. Ten upadek to koniec – jego znak, początek.
DUCH
Nadszedł już kres pychy. I władzy rozumu. Powalony – jak Goliat – umiera bez wiary.
ONA
Już tworzy się orszak.
DUCH
Kobiet i mężczyzn. Ci wszyscy rozumni, mądrzy, uskrzydleni wiarą… Poprowadzą innych już w nowy początek.
PRZECHODZIEŃ
Boję się. Drżę cały.
ONA
Wejdziemy tam razem.
PRZECHODZIEŃ
Nie mam skrzydeł, a stopy me płoną. Ziemia wciąż tam krwawi żarem przeokrutnym.
ONA
Daj rękę.
DUCH
Chodźcie. Biegnijcie. Tuż za mną!
***
Przed oczami Przechodnia ukazuje się przedziwny krajobraz. Na miejscu spalonej Katedry jest już nowa świątynia. Zbudowana z białych, przejrzystych kamieni. Przez te przezroczyste mury widać jasne, proste wnętrze kościoła. Na środku stoi ogromny stół, a na nim płonie krzyż. Wygląda jakby zrobiony był z żywego złota. Za ołtarzem króluje posąg Pięknej Pani. Cały ten pejzaż tonie w oślepiającym blasku światła.
Wokół świątyni jest mnóstwo domów, drzew, roślin i ulic wypełnionych ludźmi. Ich wzrok jest jasny, spojrzenie prawe, twarze radosne. Przechodzień odnosi wrażenie, jakby ktoś – w międzyczasie – przemienił znaną mu dotąd rzeczywistość.
ONA
Jesteśmy na miejscu. Są także i one, moje przyjaciółki.
Do Przechodnia podchodzą kobiety. Podają mu nowe ubranie i zapraszają do wnętrza jednego z domów. Przechodzień ma wrażenie, jakby ten dom wyrósł przed nim nagle, niespodziewanie. Wchodzi do wnętrza, ogarnia go senność. Przebiera się i kładzie na kanapie w salonie. Czuje ogromne znużenie. Zasypia.
DUCH
Nowy świat już powstał. Z martwych.