W łonie świata

„«Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!» (Hi 1, 21)

Hebrajskie komentarze mówią, że Hiob, mówiąc «tam wrócę», nie ma na myśli tego samego łona, z którego się urodził. Nie chodziło mu o powrót do własnej matki na podobieństwo dziecka, które wyszło z łona i wraca do tego samego miejsca. Hiob wskazuje więc inne miejsce swego powrotu, do którego jest przeznaczony – do innego łona chce wracać. Gdy mówi «wrócę», tekst używa hebrajskiego czasownika SZUW, które oznacza 'nawrócenie do Boga’. Jezus narodził się z łona Niepokalanej, a gdy umarł, pochowano go Go w łonie ziemi, ale gdy zmartwychwstał, wrócił przez wniebowstąpienie do Łona Ojca (zob. J 1, 18). Jednak w tym wierszu z początku Ewangelii według świętego Jana słowo ŁONO oznacza raczej najbardziej wewnętrzne, immanente, najskrytsze życie Boga”.

(o. Augustyn Pelanowski, Testament duchowy. Gdy noc staje się jaśniejsza niż dzień, Kraków 2019, s. 111)

W tajemnych wnętrznościach świata kształtują się nasze losy.

Co zrobić, gdy okaże się, że droga na szczyt nie wiedzie pod górę? Czy uznać, że szczyt nie istnieje? Że jest wytworem naszej wyobraźni? Że jest iluzją zachłannego serca? W świecie doświadczanym od wewnątrz szczyt znajduje się w głębinach rzeczywistości. By dotrzeć na jego wierzchołek nie należy się wspinać, ale podróżować w głąb miejsca, które nie ma granic, podróżować poprzez ciemności, w milczeniu, samotności, niewiedzy, niepewności.

Co zrobić, gdy serce pęka z pragnienia, ale nie wiadomo co dalej?

W ciemności niewiedzy rodzi się wiara. To w niej spotyka się łaskę, poprzez którą powraca się do ŁONA. Nie da się tam dotrzeć o własnych siłach. By znaleźć się w tym świętym miejscu, trzeba stanąć przed ścianą i uświadomić sobie, że materia, z której zbudowany jest ten mur to nasz egoizm, nasza pewność, nasza pycha.

Trzeba wy-trwać. Nie robiąc nic.

Duch. Boży Duch jest jedyną Osobą zdolną zburzyć tę nienaruszalną ścianę. Konieczny jest wysiłek. Pragnienie. Wiara. Wtedy wystarczy jedno Jego tchnienie, a przed naszymi oczami ukaże się światło, w którym zalśni wierzchołek. Przez jedno mgnienie oka zobaczymy szczyt. W wirze wiary roztopi się kolejny fragment czasu i ujrzymy znak. Drogowskaz. Ruszymy dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy