TY przychodzisz

„Jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza” (Ps. 131, 2)

Dotykanie

Jak dziecko, które płacze. Nieutulone. Nie wiedzące. Nie znające powodu. Leżące na ziemi. Chciałaby pomóc ta ziemia, ale nie wie jak. Niema ziemia. Zimna, twarda, nieczuła. A wokół kroki. Szybkie, ludzkie. Rozmaite usta mówią, wypływają z nich strumienie słów. Ale to ciało leży i płacze, a całe jego obolałe, wewnętrzne królestwo zastyga w ciszy. Szloch cichnie i ból zasypia. Krople bólu łączą się i wznoszą ponad serce. Splatają się tworząc koronę.

Człowiek podnosi głowę i patrzy. I widzi stopę – najpierw jedną, zaraz drugą. Tuż obok. Nie ma siły, by wznieść swój wzrok wyżej – ponad te dwie ludzkie stopy, które przystanęły. Dwie nagie stopy. Człowiek wyciąga ręce i dotyka jednego z palców. Z piersi człowieka wydobywa się westchnienie. Ulga, spokój.

Te dwie stopy. Ubogie stopy, miłosierne stopy. Wystarczy jeden dotyk świętego ciała, by to nieświęte ciało powstało z martwych.

Jak niemowlę

Ale zaraz potem pojawiają się ręce. Chociaż ciało nadal leży, a oczy dostrzegają tylko horyzont zrównany z ziemią, wzrok potyka się o… dłonie. A dłonie te są ciepłe i czułe. Ich miękki dotyk, który pojawia się nagle, jakby znikąd, rozlewa się po plecach i obolałej głowie. Z obydwu dłoni spływa jakaś ciecz, a wraz z nią z tego leżącego ciała spływa zmęczenie – ze środka samego środka. I ciało staje się nagle malutkie, miniaturowe, niemowlęce.

Ręce Chrystusa tulą człowieczą duszę.

„Jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza”

Rodzę się w Jego dłoniach i wtapiam się w nie, a one obejmują mnie tak przedziwnie, że aż chcę zniknąć. Oto nagle staje się dzieckiem-nie-dzieckiem, powracam wewnętrznie do czasu z początku istnienia. A zarazem jestem tutaj. Dorosłe niemowlę zachwycone czułością, z jaką Ojciec wtula je w swoją Ojcowskość. Wszystko jest takie jak było i nic już nie jest podobne. Przez całe moje bycie przenika Jego świętość. Ja jestem ja, ale już nie ja. Nawet ból nie jest już taki sam. Uspokojona dusza w Jego miękkich, ciepłych dłoniach. Teraz widzę Jego stopy z góry, z samego nieba mojego człowieczeństwa. Rozpoznaję je. Od nich zaczęło się moje oczekiwanie. Nie zawiodłam się.

„Jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza”

Komentarze

  1. Dziękuję!
    Życzę z całego serca tego miłosnego doświadczenia osoby Ojca, Boga, który jest w nas zawsze. Zwłaszcza tam, gdzie najciemniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy